Pani Europoseł Róża Gräfin Von Thun und Hohnestein, członkini komisji parlamentarnej IMCO, zaprosiła do udziału w debacie na temat Consumer Products Safety Regulation i sławnego już art. 7 o „made in” Komisarza DG SANCO, Pana Nevena Mimice oraz grupę reprezentującą różne sektory polskiej gospodarki. Spotkanie odbyło się wczoraj, 24 marca br., w Hotelu Kossak w Krakowie. Polską branżę kosmetyczną reprezentowała Dyrektor Generalna Związku, Blanka Chmurzyńska Brown. W debacie wzięło udział wielu reprezentantów odległych od siebie sektorów gospodarki, takich jak: przemysł tekstylny, odzieżowy, skórzany, elektroniczny, obuwniczy, jubilerski oraz kosmetyczny przedstawiało swoje doświadczenia i argumenty w dyskusji o potrzebie ochrony konkurencyjności przemysłu europejskiego oraz utrzymania wolnego wyboru oznakowania produktów krajem pochodzenia w zależności od interesów biznesu ora potrzeb rynkowych. Czy to oznakowanie „made in EU”, „Made in Poland” czy też są sektory, które wcale nie potrzebują takiego oznakowania. Dyskusję otworzył Komisarz Mimica przedstawiając główne założenia projektu Komisji Europejskiej do opracowania projektu rozporządzenia. A są to w skrócie.
1. Zapewnienie bezpieczeństwa konsumenta poprzez możliwość śledzenia produktu w łańcuchu dostaw (traceability). DG zwróciła uwagę, że sektor kosmetyczny już takie wymogi spełnia poprzez zharmonizowane rozporządzenie kosmetyczne (czytaj: nowoczesny akt prawny).
2. RAPEX jako niewystarczające i niewydolne narzędzie ochrony konsumentów – aż 10% niebezpiecznych i wymagających wycofania z rynku produktów nie ma żądnego oznakowania pochodzenia. Kosmetyki RAPEXie są rejestrowane niezmiennie rzadko.
3. Oznakowanie krajem pochodzenia według kryterium celnego „ostatnich znaczących transformacji produktu” miałoby dać niekodowaną, czytelną i adresowaną bezpośrednio do konsumenta (a nie nadzoru, to spełnia traceability) informacją ułatwiającą wybór produktu.
DG zaznaczyła, że oznakowanie produktów krajem pochodzenia stygmatyzuje i dzieli rynek wspólnotowy na „lepszy” i „gorszy” często według już istniejących stereotypów konsumenckich: perfumy tylko z Francji, moda tylko z Włoch, auto tylko z Niemiec. Ponadto zaznaczono, że jest dużo niejasności w definiowaniu pojęcia „ostatnia znacząca transformacja produktu”. Według urzędów celnych nie jest to proces paczkowania / pakowania. Okazało się, że istnieje duża rozbieżność w rozumieniu tego pojęcia. Wszyscy zebrani zgodzili się z tezą przedstawioną przez Związek, że oznakowanie Made in EU jest w świecie rękojmią wysokiej jakości, zaświadcza o bezpieczeństwie produktu. Oznakowanie „Made in EU” jest synonimem światowej jakości i otwiera drzwi w handlu światowym. Dodawanie do tego oznakowania dodatkowych podziałów wewnątrzunijnych Komisarz Mimica wyjaśnił również przyczyny impasu w negocjacjach i braku porozumienia pośród krajów członkowskich UE nad art.7 CPSR.
Komisja nie ma złudzeń, że w trakcie trwania Prezydencji Grecji w tym temacie nie zostaną zawarte nowe kompromisy. Dalszy ciąg spodziewany jest w nowej kadencji Europarlamentu, czyli jesienią. Debata, zorganizowana na kilka dni przed planowaną w Parlamencie UE dyskusją o dalszych losach CPSR (04.04.2014) była okazją do podkreślenia raz jeszcze wagi tej kwestii dla polskiej gospodarki. Pokazała jednocześnie jak bardzo zróżnicowane są potrzeby poszczególnych sektorów, często zależne od typu i szczegółowości wewnątrz sektorowej legislacji poziomu UE.